Tak to jest z tym Psychofreskowym procesem, od fazy zapoznania się, wejścia w obszar własnej twórczości, przez burzę, spotykanie się z własnymi progami, trudnościami, krytykiem wewnętrznym, aż po pójście w stronę radości i uwolnienia, w pełni akceptując siebie nawzajem. Przejście przez próg jest konieczne, tylko za progiem jest swoboda i poczucie spełnienia. Za każdym razem ten sam proces, tylko w różnych odsłonach. Do tego konieczny jest obserwator będący tu i teraz, oraz słońce, które wschodzi w odpowiednim momencie - zaraz po pełni.
Ps. Za każdym razem zaskakuje mnie jak bardzo ludzie się włączają i wspierają. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże przy organizacji, przy przygotowaniu Sali lub na miejscu z drobnymi rzeczami. Tym razem wsparcie przyszło z Holistycznej Szkoły Trenerów: Sylwia Kwiatkowska, która wsparła mnie przy kwestiach logistycznych i organizacyjnych, Mariola Trzepizur, która pomogła na Sali poukładać wszystko, Dorota Komasa ze swoim wsparciem „duchowym” ;), Adam Chrzanowski z aparatem – dzięki niemu mamy mnóstwo dobrych nagrań, no i Bartek przynoszący słońce...